Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
zaprasza do konsultacji społecznych nad opublikowanym projektem zmiany ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Konsultacje przełomowe nie będą, bo i nowelizacja – choć całkiem spora – wynika bezpośrednio z potrzeby dostosowania polskiego prawa do prawa europejskiego. Nie pozostawia zatem zbyt wielkiego marginesu na dyskusję, a jeśli już, to raczej o charakterze technicznym, niż merytorycznym. Tym bardziej, że
czas na implementację niektórych przepisów już minął, Komisja Europejska wszczęła postępowanie dyscyplinujące i nad Polską zawisła całkiem realna groźba kar finansowych. Spodziewam się zatem szybkiego procedowania nad ustawą.
Podsumowując najważniejsze zmiany.
Projekt doprecyzowuje jakie „instytucje oświatowe” mogą korzystać z dozwolonego użytku. Obecnie art. 27 ustawy pozwala takim instytucjom w celach dydaktycznych lub dla prowadzenia własnych badań korzystać z rozpowszechnionych utworów. Nowe pojęcie „szkoły, przedszkola i inne placówki tworzące system oświaty" odwołuje się bezpośrednio do treści art. 2 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty, który to system nie obejmuje szkół prywatnych (obejmuje natomiast szkoły i przedszkola niepubliczne).
Precyzja ta uderzy zatem np. w prywatne szkoły językowe, o których obowiązku do opłacania tantiem choćby za wykonywanie utworu Happy Birthday To You pisałem dwa lata temu.
Nowelizacja wprowadzi do polskiego porządku prawnego nowe pojęcie „użytku incydentalnego”. Oznaczać ono będzie incydentalne i niezamierzone włączenie utworu do innego materiału, gdzie incydentalny charakter jest rozumiany jako brak znaczenia utworu dla materiału, do którego został włączony i brak celowego związku włączonego utworu z materiałem, w którym się znalazł.
Jak podkreślone zostało w uzasadnieniu projektu,
użytek incydentalny stanowi przeciwieństwo prawa cytatu do włączenia utworu dochodzi w sposób niezamierzony przez włączającego, a włączony utwór nie ma znaczenia dla materiału, którego stał się przypadkową i nieistotną częścią. W tym sensie materiał, do którego włączono utwór, miałby taki sam sens i wartość, gdyby do przypadkowego włączenia nie doszło. Użytek incydentalny może przykładowo dotyczyć fotografii, obrazów czy rzeźb, które pojawiają się przypadkowo w tle filmu dokumentalnego czy też utworów plastycznych, fotograficznych, a nawet fragmentów utworów muzycznych lub audiowizualnych (np. jeżeli nagranie pochodzi z pokoju, gdzie był włączony telewizor), które są przypadkową częścią filmowanego ujęcia. Znaczenie praktyczne użytku incydentalnego rośnie wraz z wzrostem ilości amatorskich treści tworzonych przez użytkowników internetu, np. różnych amatorskich filmów udostępnianych na portalach społecznościowych. Zarzucanie komukolwiek naruszenia prawa autorskiego w takich sytuacjach, co w aktualnie obowiązującym stanie prawnym nie jest w Polsce wykluczone, byłoby absurdem.
Warto dodać, że takie absurdy –
owszem – miały na świecie miejsce.
Nowym rozwiązaniem jest też prawo do wynagrodzenia z tytułu publicznego użyczenia egzemplarzy utworów, tzw. public lending right. Jest to prawo do otrzymywania wynagrodzenia z tytułu nieodpłatnego użyczania egzemplarzy utworów przez publicznie dostępne instytucje. W szczególności dotyczyło to będzie wypożyczania książek (i innych utworów) przez biblioteki publiczne. Minister nie zdecydował się jednak na wypłacanie tego wynagrodzenia z opłat pobieranych bezpośrednio od użytkowników bibliotek. Skarb Państwa będzie zatem wykładał (nasze) pieniądze, ale nie będziemy zmuszenia wykładać ich bezpośrednio z (naszych) kieszeni przy podbijaniu karty bibliotecznej.
Globalna wartość wynagrodzeń, należnych wszystkim uprawnionym z tytułu użyczeń dokonywanych przez biblioteki w danym roku, będzie uzależniona od wartości środków przeznaczonych na zakupy zbiorów do bibliotek publicznych przez jednostki samorządu terytorialnego oraz budżet państwa w roku poprzednim. Do otrzymywania wynagrodzenia uprawnieni będą autorzy utworów powstałych i opublikowanych w języku polskim, tłumacze na język polski, twórcy utworów plastycznych lub fotograficznych stanowiących ilustracje do wydań książek powstałych i opublikowanych w języku polskim oraz wydawcy.
I tak, nowy art. 28 ust. 3 zakłada przyznanie prawa do wynagrodzenia następującym czterem grupom uprawnionych:
1) twórcy utworu wyrażonego słowem, powstałego i opublikowanego w języku polskim,
2) tłumaczowi na język polski utworu wyrażonego słowem powstałego w języku obcym,
3) współtwórcy utworu, o którym mowa w ust. 1, którego wkład jest utworem plastycznym lub fotograficznym,
4) wydawcy utworu wyrażonego słowem i opublikowanego w języku polskim.
Minimalna wartość wynagrodzenia wypłacanego w danym roku kalendarzowym wyniesie 100 złotych. Wypłatą wynagrodzeń będą zajmowały się organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Do wypłaty konieczne będzie dokonanie stosownego zgłoszenia, można się zatem spodziewać, że - po pierwsze - głównym beneficjentem wypłat będą wydawcy, skupiający prawa do wielu tytułów jednocześnie (choć dla nich zarezerwowano 25% łącznej sumy wynagrodzeń) - po drugie - można się spodziewać, że duża część uprawnionych osób fizycznych nie złoży stosownych oświadczeń, a co za tym idzie
spora część wynagrodzeń pozostanie na kontach bankowych OZZ. Do tej pory są to dziesiątki milionów złotych.
Orphan Asylum, New York, America. Coloured wood engraving by L. Casing-Barrett
The European Library
Najważniejsze bodaj rozwiązanie wynika z implementacji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/28/UE z dnia 25 października 2012 r. w sprawie niektórych dozwolonych sposobów korzystania z utworów osieroconych, tj. utworów których autorów (uprawnionych) nie sposób ustalić.
W zbiorach polskich instytucji kultury, także ze względu na burzliwe wydarzenia polskiej historii ostatnich kilkudziesięciu lat, znajduje się znaczna liczba dzieł osieroconych o różnym charakterze - literackich (książki, czasopisma), plastycznych (np. plakaty), fotograficznych (zdjęcia, pocztówki), muzycznych czy audiowizualnych. Tylko w zbiorach Biblioteki Narodowej znajduje się ok. 300 tys. jednostek bibliotecznych, które są dziełami osieroconymi (dotyczy to np. znacznej części dorobku polskiej prasy podziemnej z czasu II wojny światowej oraz okresu PRL). W zbiorach Filmoteki Narodowej jest ok. 300 filmów, będących dziełami osieroconymi o charakterze fabularnym, dokumentalnym czy krótkometrażowym (np. dotyczy to całego dorobku polskiej kinematografii w okresie międzywojennym, w tym filmów w języku jidysz). Wiele utworów osieroconych znajduje się także w archiwach nadawców publicznych.
Dla ustalenia statusu utworu osieroconego konieczne będzie przeprowadzenie tzw. starannych poszukiwań autorów lub osób posiadających majątkowe prawa autorskie do utworu (oprócz samodzielnych utworów plastycznych i fotograficznych) lub fonogramu, przy czym uprawnione do tego – jak i wykorzystywania utworów osieroconych na podstawie dozwolonego użytku – będą archiwa, biblioteki, szkoły i inne placówki tworzące system oświaty, szkoły wyższe, muzea, państwowe i samorządowe instytucje kultury oraz publiczne organizacje radiowe i telewizyjne. Dyskusja nad komercyjnym wykorzystywaniem takich utworów pozostaje tym samym otwarta.
W przypadku utworów osieroconych późniejsze ustalenie i odnalezienie podmiotu uprawnionego przez instytucję korzystającą albo złożenie przez uprawnionego oświadczenia o przysługujących mu prawach będzie skutkowało utratą przez dany utwór charakteru utworu osieroconego, a tym samym wygaśnięciem uprawnienia do dalszego korzystania z tego utworu na podstawie dozwolonego użytku.
Możliwe będzie także korzystanie z ww. utworów w większym zakresie, niż tylko w drodze dozwolonego użytku, np. poprzez wydanie utworu i wprowadzenie jego egzemplarza do obrotu, wyświetlenie w kinie albo nadanie. Licencja na tego rodzaju korzystanie będzie udzielana (a opłaty z tego tytułu pobierane) przez organizacje zbiorowego zarządzania. Jeśli uprawniony z tytułu utworu nie zgłosi się do OZZ w ciągu trzech lat - a z natury rzeczy tak będzie w większości przypadków - organizacja przekaże 80% pobranej kwoty (tylko? aż?) do Funduszu Promocji Twórczości. Pozostałe 20% zebranych tantiem pozostanie w OZZ tytułem prowizji.
Z drugiej zaś strony, zniesione zostaną opłat na Fundusz Promocji Twórczości, pobierane w związku ze sprzedażą egzemplarzy utworów, które nie korzystają z ochrony prawa autorskiego. Jak wskazuje samo MKiDN, „obecnie obowiązujący art. 40 polskiej ustawy nie posiada odpowiednika w międzynarodowych konwencjach, ani w żadnej z regulacji europejskich dotyczących praw autorskich. Stanowi również wyjątek na tle ustawodawstw innych państw europejskich. Instytucja tzw. domaine public payant w chwili obecnej znana jest wyłącznie w porządkach prawnych części państw afrykańskich oraz latynoamerykańskich (Algieria, Kenia, Rwanda, Senegal, Kongo, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Paragwaj).”
Podsumowując powyższe, zmiany mają charakter niemal techniczny (bo implementują dyrektywy), jednak ich waga jest doniosła, istotnie bowiem uzupełniają obecnie obowiązujące prawo autorskie. Co ważne, trzeba je ocenić pozytywnie – nawet jeśli w niektórych przypadkach zatrzymane w połowie drogi (jak wykorzystywanie komercyjne utworów osieroconych), co wynika z obecnego stanu prawnego w Unii Europejskiej, a w innych przypadkach (jak pobieranie i wypłaty tantiem) opierają się one o istniejący, dysfunkcyjny system, o innego aktualnie nie mamy.
Dodając łyżkę dziegciu, chcę odnotować dwie sprawy.
Po pierwsze, czas ochrony autorskich praw majątkowych do utworu muzycznego ze słowami oraz praw pokrewnych (praw do artystycznych wykonań i fonogramów) został wydłużony z 50 do 70 lat. Ponownie, Polska niewiele może tu zdziałać, bo wynika to bezpośrednio z dyrektywy.
Po drugie, spora część uzasadnienia projektu poświęcona jest celom polityki kulturalnej RP, która „powinna zmierzać do zapewnienia szerokiego legalnego dostępu do twórczości.” Może warto zatem włączyć do tych prac
projekt zmieniający art. 116 prawa autorskiego dekryminalizujący każde rozpowszechnienie utworu, pozostawiając sankcję karną dla spraw większej wagi? Do tego jednak konieczne jest wyciągnięcie projektu z tzw. zamrażarki marszałkowskiej i nadanie mu biegu, co mam nadzieję wkrótce się stanie.