W gronie kancelarii antypirackich prowadzących masowe postępowania w sprawie naruszania praw autorskich poczesne miejsce zajmuje CODEX Kancelaria Radców Prawnych z Bielska-Białej. Kancelaria CODEX ma nieco inny profil działalności, niż inne tego typu kancelarie, i w pierwszej kolejności kontaktuje się z właścicielem konta na Chomikuj.pl – nie znając jeszcze jego danych osobowych – wzywając do ich ujawnienia i zawarcia ugody. Zastrzega przy tym, że w innym przypadku zgłosi sprawę organom ścigania.
Ponieważ udostępnianie utworów chronionych prawem autorskim jest w Polsce (
jeszcze) przestępstwem, nawet jeśli nikt z tego tytułu nie odnosi żadnych korzyści, kancelarie antypirackie korzystają z możliwości wszczęcia postępowania karnego, aby przy pomocy prokuratury ustalić dane osobowe właściciela łącza. Co ciekawe, przedstawiciele kancelarii CODEX wprost przyznają, że rozpoczną postępowanie karne wyłącznie w celu uzyskania danych osobowych.
Z pewnością silnym wiatrem w żagle jej działalności był
wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie z 26 listopada 2014 roku (sygn. akt VII K 768/14) dotyczący skorzystania z opcji „zachomikuj”, tj. przekopiowania zawartości czyjegoś dysku wirtualnego (konta Chomikuj.pl) na swój dysk (konto). Użytkownik nieobeznany z technologiczną stroną takiego działania mógł nie wiedzieć, że nie jest to jedynie wskazanie linku do zawartości czyjegoś konta (
co niekoniecznie miałoby znaczenie dla sądu), ale zduplikowanie tegoż pliku i udostępnienie go samodzielnie.
Obecnie rozsyłane wezwania są jednak ciekawe także z innego powodu.
Kancelaria rozpoczęła bowiem tropienie nieuprawnionego rozpowszechniania filmów porno poprzez serwis Chomikuj.pl. Podobna działalność była już prowadzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie firma
Anti-Piracy Law Group informowała, że w razie braku ugody
będzie kontaktowała się z „członkami gospodarstwa domowego, sąsiadami i kimkolwiek, kto mógł odwiedzić dom” osoby wezwanej do zawarcia ugody.
W ten sposób formułowane wezwanie w sposób oczywisty sugerowało, że fakt ściągania filmów XXX stanie się powszechnie znany, a szczególnie że zostaną o tym poinformowane osoby najbliższe - co nie zawsze musi być powodem do dumy. Do tej pory nikt nie podjął takich kroków w Polsce. Do tej pory.
Kancelaria CODEX pisze w swoich wezwaniach, że dotyczą one określonych z tytułu filmów pornograficznych. A następnie niedwuznacznie sugeruje:
Wskazane jest podjęcie kroków ugodowych, co warunkuje specyficzny charakter spraw zw. z rozpowszechnianiem materiałów o treści erotycznej. Na podstawie amerykańskiej ustawy Copyright Act (17 U.S.C.) oraz Konwencji paryskiej z 1971 r. o prawie autorskim, nasz klient może dochodzić odszkodowania ustawowego w przedziale od $2,500 do $25,000 USD (od 8700 do 87 000 złotych), a ponadto na wniosek powoda, sąd może orzec podanie wyroku do publicznej wiadomości (do prasy) na koszt pozwanego.
Dalej znajduje się przywołanie wyżej opisanego wyroku, a także – zastanawiające stwierdzenie:
Obecnie istnieje możliwość zawarcia ugody co w całości wyczerpuje roszczenia naszego Mocodawcy w odniesieniu do filmów erotycznych znajdujących się na Pana/i koncie. Brak jej zawarcia skutkuje wstąpieniem na drogę sądową celem dochodzenia ww. odszkodowania. W trakcie rozprawy może zaistnieć konieczność odtworzenia wskazanego filmu erotycznego celem udowodnienia naruszenia praw autorskich.
Oczywiście takie wezwanie w sposób jednoznaczny sugeruje, że adresat wezwania będzie oglądał film pornograficzny na sali sądowej wraz z innymi uczestnikami i publicznością, a następnie – w razie przegranej sprawy – wyrok dotyczący rozpowszechniania materiałów erotycznych może zostać podany do publicznej wiadomości. Co, nota bene, teoretycznie jest możliwe, choć w mojej ocenie mało prawdopodobne.
Z punktu widzenia prawnika szczególnie interesujący jest także ten fragment:
Na podstawie amerykańskiej ustawy Copyright Act (17 U.S.C.) oraz Konwencji paryskiej z 1971 r. o prawie autorskim, nasz klient może dochodzić odszkodowania ustawowego w przedziale od $2,500 do $25,000 USD
Co przywołuje na myśl łańcuszki-potworki krążące po Facebooku odwołujące się do Konwencji Berneńskiej, która miałaby chronić - niczym talizman - autorskie materiały zamieszczane w tym serwisie. Czemu polscy prawnicy kontaktujący się z polskimi użytkownikami w sprawie naruszenia prawa mającego miejsce w Polsce powołują się na amerykańskie ustawy i umowy międzynarodowe? Pozostanie to tajemnicą autora wezwania…