Moje
ustalenia, co do obecnego właściciela praw do tej pieśni, którym okazał się niemiecki kraj związkowy Bawaria, odbiły się
echem w mediach. Na mój apel o pomoc w ściągnięciu praw do Maków do
Polski odezwał się między innymi Waldemar Domański, dyrektor Biblioteki
Polskiej Piosenki w Krakowie.Wspólnie podjęliśmy
starania o pozyskanie praw autorskich do Czerwonych Maków na rzecz Biblioteki Polskiej Piosenki,
która docelowo miała „uwolnić” melodię spod praw autorskich, a co za
tym idzie – spod obowiązku opłacania tantiem za jej wykonywanie.
W
tym celu nawiązaliśmy kontakt z bawarskim rządem, występując z
oficjalną prośbą o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy. Innymi słowy – z
prośbą o przekazanie praw na Bibliotekę. Pomocą służyła nam
Pani Barbara Cöllen z Deutsche Welle,
która zbierając materiał do swojego artykułu na temat naszych starań,
docierała do kolejnych urzędników Bawarii, cierpliwie tłumacząc im wagę
Czerwonych Maków dla Polski i Polaków.
Pomimo wstępnie ogłoszonego sukcesu w lutym 2015 roku, pojawiły się pewne trudności, natury polityczno-administracyjnej, które opisałem w artykule "
Rząd RP: Nie zrywać Czerwonych Maków!", opublikowanym w czerwcu 2015 roku.
Dzisiaj, 14 września 2015 roku, w mediach ukazała się radosna wiadomość. MSZ poinformowało, że zostało podpisane porozumienie przenoszące prawa autorskie do tej pieśni na Polskę. Porozumienie zostało podpisane w Monachium przez podsekretarza stanu w MSZ Artura Nowaka-Fara i sekretarza stanu w Bawarskim Ministerstwie Finansów, Rozwoju Regionalnego i Ojczyzny Alberta Furackera. W uroczystości uczestniczył także Konsul Generalny RP w Monachium Andrzej Osiak.
Czy to koniec historii Czerwonych Maków? Moim celem było "uwolnienie" melodii do domeny publicznej. Jaki cel wyznaczyło sobie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - zobaczymy. Niemniej, dobrze że Czerwone Maki są już w domu.