Plagiat w muzyce

W dzisiejszej Rzeczpospolitej ciekawy artykuł (A. Sewerynik, Nie wszystko co podobne to plagiat) o podobieństwie utworów, napisany przez praktyka - prawnika i muzyka jednocześnie. Jak przypomina autorka:
W ogólnej świadomości funkcjonuje błędne przekonanie, że czas trwania [wykorzystanego] utworu ma wpływ na jego ochronę. Jednak prawo autorskie nie posługuje się takim kryterium. (...)
po czym przechodzi do opisu istotnych zagadnień z zakresu muzyki:
Dany urywek melodii podlega ochronie (...) co do zasady wtedy, gdy stanowi wyrażenie skończonej „myśli muzycznej". Myśl muzyczna w tym rozumieniu wyraża się poprzez rozkład napięć, ich nabudowanie i rozładowanie. Taka myśl muzyczna ma zatem swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Przebieg napięć w melodii jest intuicyjnie wyczuwany przez słuchaczy, ponieważ zazwyczaj odwołuje się do naturalnego dla komunikatu słownego budowania intonacji i akcentów w zdaniu. (...) Jeżeli zatem podobieństwo ogranicza się tylko do fragmentu myśli muzycznej, nie możemy mówić o plagiacie.
zastrzegając jednocześnie, że:
Nie wszystkie myśli muzyczne podlegają ochronie. Niektóre są zbudowane z tworzywa, które jest powszechnie stosowane i ma zamkniętą strukturę. Powoduje to, że nie mają one twórczego i indywidualnego charakteru. Tworzywem takim są podstawowe składniki akordów, gamy oraz rozłożone akordy oparte na powszechnie stosowanych schematach harmonicznych. Myśli muzyczne z nich zbudowane nie podlegają ochronie.
Autorka pisze także o występujących często "analogiach w przebiegu akompaniamentu piosenki", przywołując skecz grupy Axis of Awesome „Four Chords", gdzie do akompaniamentu składającego się wyłącznie z czterech prostych akordów, wykonawcy śpiewają kilkadziesiąt znanych utworów. Takie analogie plagiatem oczywiście również nie są.